Biblioteka Fenixa #1: „Kołysanka stop”
„Kartka za kartką patrzyłem, jak przed moim wizerunkiem odsłaniała swoje ciało, jak potem rozbierała narysowanego mnie. Widziałem nas tulących się do siebie, obejmujących i całujących.
Z każdą kolejną stroną byliśmy coraz bliżej, aż zaczęliśmy się kochać. Przed moimi oczami świeciły laserowymi barwami kolejne etapy tego niezwykłego zajścia. Nigdy w prawdziwym świecie nie odebrałem tego tak intensywnie jak wtedy, ściskając w rękach te wydruki”.
„Czarne światło, błękitny lód” – opowieść pierwsza o jedynej miłości prawdziwej
– Vir, to właśnie jest normalne. W dawnych wiekach na Starej Ziemi dzieci też rodziły się od razu z ustaloną płcią.
– O rany, wiem, w Ciemnych Wiekach Patriarchatu… To musiało być straszne! A co, jeśli ktoś nie chciał być chłopcem albo dziewczynką?!
– To wtedy przechodził operację, taką samą jak te, które macie teraz. My zresztą, na Marsie, też je mamy i każdy może być kim chce…
– No ja nie wiem, czytałom, że palili takich ludzi w piecach…
Mack prychnął głośno, ale potem spoważniał.
– Historię piszą zwycięzcy
„Confirmatio Vir Llamki” – opowieść druga o outsiderach
Jak się obudziłem, to niebo miało kolor ekranu smartfona, po którym przemaszerowała kolumna policji, a koła transportera pożerały drogę jak wyborca ludowców kiełbasę na wiecu. Cizia siedziała za kierownicą, ale widziałem, że jedzie na podkorowym, bo motorykę miała jakąś taką usztywnioną i tylko wargi jakoś tak jej drgały. No, to nie przeszkadzałem, uznałem, że w końcu wyjdzie ze sprzęgu i powie co i jak.
No i wyszła, wiecie i powiedziała, że pojedziemy do pana, panie Wolf.
– Narobiliśmy sobie niezłego gnoju – tak powiedziała.
„Kołysanka stop” – opowieść trzecia, opowieść głupca
Następnego popołudnia wszyscy zebrali swoje rzeczy, ograniczające się do ubrań, kilku dodatkowych szmat, butelki i torby, i wrócili na przedmieście. Po kilku dniach poszukiwań udało im się znaleźć odpowiednie miejsce. W starym, wąskim zaułku uchował się ogromny kontener na śmieci. Przewrócony na bok i obudowany wszelkiego rodzaju odpadkami, tworzył schronienie przed wiatrem i śniegiem. Wysokie, grube mury zasłaniały zaułek ze wszystkich stron. Zaczęli zbierać wszelkie możliwe szmaty, drewno i inne graty. Zostawiali też skóry ściągnięte z upolowanych szczurów i kotów, które Dick potem suszył.
− Będą dobre do robienia czapek i naprawy butów – stwierdził, składując wysuszane na wietrze ochłapy w kącie kontenera. Mięso zjadali od razu.
„Jak smakuje benzyna?” – opowieść czwarta o świecie dziecka
Czuła w mięśniach rozkoszny ból fizycznego wysiłku, odświeżające napięcie, sprężenie włókien w każdym tanecznym kroku, pulsowanie krwi. Rozrzuciła znów ręce na boki, jakby chciała objąć cały świat. Wszyscy wokół, chłopcy i dziewczęta otaczający ją, podskakiwali wysoko w powietrze, krzycząc w ekstazie. Podbiegała do każdego z nich, dźwigając na nogi tych, co leżeli, pomagając podskoczyć tym, co stali, wirując wspólnie z tymi, co podskakiwali.
– Jestem najlepsza! – wrzasnęła, a świat wirował, porwany jej energią. W głowie jej się kręciło, a serce uciekło gdzieś w pięty. Zamarła i teraz to świat wirował wokół niej, rozbrzmiewając falami dźwięków i rozbłyskując feerią barw.
Łoskot otwieranych drzwi obwieścił koniec nocnej zmiany.
„Najlepsza” – opowieść piąta o tym, że piękno jednak istnieje
„Kołysanka stop”, Bartek Biedrzycki, 2018
Wersje papier, mobi, epub